Blog

piątek, 17 stycznia 2025

Roztocze na czerwcowy weekend. Szlak rowerowy z Horyzontami


Jest takie mało jeszcze popularne miejsce w południowo-wschodniej Polsce, które nazywa się Roztocze. Urzekło mnie podczas wcześniejszego przejazdu szlaku Green Velo, ale na dobre zakochałem się w nim podczas weekendu, kiedy miałem okazję bliżej poznać roztoczańskie szlaki i smaki. Zapraszam do lektury tekstu traktującego o weekendzie w klimatach wyjazdu Green Velo, Zamość i bajeczne Roztocze, który to zaprasza, by przyjrzeć mu się bliżej w czasie czerwcówki.

Zapoznanie ze zwierzyniecką okolicą...

Pierwszego dnia postanowiliśmy sprawdzić kilka atrakcji Zwierzyńca, gdzie przez ten weekend będzie nasza baza wypadowa. Z naszej miejscówki w zwierzynieckim Bagnie ruszyliśmy do miasteczka i obowiązkowo zatrzymaliśmy się przy kościółku na wodzie, zabytkowym browarze (niestety rano jeszcze zamkniętym) i nad zalewem Rudka, gdzie rok temu w wakacje zażyłem bardzo orzeźwiającej kąpieli.

Gospoda w Guciowie

Potem wjechaliśmy w przepiękne lasy należące do Roztoczańskiego Parku Narodowego. Szlaki prowadziły nas dalej już asfaltem do wioseczki Guciów, gdzie znajduje się klimatyczna zagroda, która obrazuje, jak wyglądał typowy roztoczański dom sprzed ponad stu lat. W gospodzie na terenie zagrody można też skosztować do obiadu (my byliśmy niestety mocno przed południem) słynnej Wilgoci Wąwozu, która jest wysokooktanowym specjałem wytwarzanym pod osłoną nocy przez tutejszych lokalsów. Nam niedane było jednak skosztować tego nektaru, a i lanego piwka w gospodzie zabrakło, więc zmuszeni byliśmy posiłkować się lokalną (dobrą) szarlotką i kawą. 

gospoda guciów

Zagroda Guciów, fot. Kamil Wereszczyński 

 

Leśny szlak Rowelove

Z zagrody ruszyliśmy szlakiem o wdzięcznej nazwie Rowelove i częściej niż asfaltem jeździliśmy leśnymi drogami. Tutaj trzeba wspomnieć, że trasy te są mocno piaskowe i poruszanie się po nich nie należy do łatwych. Dodatkowo musieliśmy jeszcze trochę się powspinać, a na szczycie okazało się, że wybraliśmy złą ścieżkę (na Roztoczu często brak zasięgu, więc dobrą opcją jest wcześniejsze pobranie map offline) i wylądowaliśmy pod bramą czyjejś posesji. Trzeba było zrobić „objazd” po polu, a potem zjechać dość karkołomnym zjazdem, na którym złapałem kapcia. 

... i w drogę do Zamościa

Dotarliśmy do roztoczańskiej cywilizacji, a w cieniu wiejskiej szkoły robimy sobie przerwę lanczowo-naprawczą i ruszamy dalej w kierunku Zamościa. Widoczki zmieniają się na bardziej wiejsko-sielskie, a zieleń lasów zastępują żółte pasma rzepaku. Bezproblemowo (Zamość ma całkiem niezłe ścieżki w mieście) docieramy na zamojski rynek, gdzie cykamy obowiązkowe fotki z kolorowymi kamieniczkami. Tego dnia mamy pecha, bo trwają przygotowania do jakiegoś koncertu i zasłoniono budowaną sceną sporą część zabytkowych kamienic. O krok od rynku jest moja sprawdzona restauracja, gdzie zamawiamy niezłą sałatkę, kresowe pierogi z lanym lokalnym piwkiem. 

ratusz zamość

Ratusz w Zamościu, fot. Kamil Wereszczyński  

 

Przez Szczebrzeszyn!

Jeszcze trochę kręcimy się po mieście i ruszamy w kierunku Szczebrzeszyna. Sprzyja nam wiejący od kilku dni wschodni wiatr i niezłe asfaltowe drogi prowadzące lekko w dół, więc sprawnie docieramy do miasta, w którym chrząszcz brzmi w trzcinie. Powiedzieć, że Szczebrzeszyn to mieścinka to naprawdę mało. Prócz niewielkiego rynku z dwoma chrząszczami (gdzie naturalnie robimy sobie sesję foto), świetnego targu (latem jedliśmy na nim z bratem doskonałe czereśnie!) i bardzo dobrej tradycyjnej lodziarni, oferującej zimne przysmaki po szokująco (niskiej!) cenie za gałkę — niewiele więcej ma do zaoferowania. Za Szczebrzeszynem pozostają nam ostatnie kilometry do naszej miejscówki nad rzeką Wieprz, do której docieramy wczesnym wieczorem. 

Szczebrzeszyn

Centrum Szczebrzeszyna, fot. Kamil Wereszczyński  

Uroki Roztoczańskiego Parku Narodowego – Stawy Echo, Florianka i Górecko Kościelne 

Jakie jeszcze zostały do odkrycia uroki Roztoczańskiego Parku Narodowego? Szlaki jeszcze się nie kończą, wręcz przeciwnie!

W niedzielę pogoda była jeszcze lepsza niż w sobotę. Początkowe plany długiej pętli do Suśca i z powrotem postanowiliśmy nieco zmodyfikować, mierząc siły na zamiary i ruszyliśmy na trasę przez Stawy Echo, Floriankę, Górecko Kościelne i Tereszpol. Nasz pierwszy postój przy stawach Echo wywołał u mnie efekt wow! — piękna plaża, czysta woda i doskonale wkomponowany w krajobraz pomost, z którego rozciąga się doskonała panorama na rozlewisko powstałe na rzeczce Świerszcz. Po prostu można się w tych widoczkach zakochać. 

Zaraz za stawami wjeżdżamy do Roztoczańskiego Parku Narodowego i leśnymi drogami pedałujemy po niezwykle urokliwych terenach leśnych. Mijamy dziesiątki turystów, którzy wpadli na podobny pomysł jak spędzić słoneczną niedzielę, ale na szczęście ludzi nie jest tu przytłaczająco dużo. Po drodze zatrzymujemy się w Izbie Leśnej we Floriance i zabytkowym dużym drewnianym kościele w Górecku Kościelnym. Dalej podziwiamy jeszcze kaplicę na wodzie (na rzeczce o uroczej nazwie Szum) i dalej szlakiem pieszym zapuszczamy się w roztoczańskie lasy. Muszę przyznać, że zrobiły one na nas ogromne wrażenie — tak pięknych czystych lasów o soczystej zieleni w naszym kraju nie widziałem, a przyjemność z jazdy i napawanie się z tak pięknych okoliczności przyrody nieco tylko psuły nam trudy przeprawiania się po piaszczystych glebach. Zamknęliśmy naszą pętlę przy stawach Echo, podziwiając ich panoramę z wieży widokowej i wróciliśmy krótko po południu do naszej miejscówki nad rzeczką Wieprz. 

Postscriptum: Szumy nad Tanwią 

Po krótkiej przerwie na przebranie i załadowanie rowerów jedziemy już na czterech kółkach w okolice Suśca, gdzie spacerujemy po szlaku Szumy nad Tanwią, który słynie z licznych progów rzecznych tworzonych przez drzewa walące się do wody. Po spacerku posilamy się w niezłej lokalnej restauracji (szczerze polecam przystawkę z kaszy gryczanej ze zsiadłym mlekiem i zupę "à la leczo" forszmak) i tak zaspokojeni wrażeniowo i smakowo kończymy nasz przeuroczy weekend na Roztoczu.

Szumy nad Tanwią

Szlak Szumy nad Tanwią , fot. Kamil Wereszczyński  

 

Co mogę powiedzieć o Green Velo, Zamościu i bajecznym Roztoczu? Jestem zakochany w tych okolicach i w tym nieodkrytym jeszcze zakątku Polski. Życie płynie tu wolniej niż w wielkich miastach, a i turystów (jeszcze) nie ma tylu, co w innych bardziej popularnych miejscach. Poza wszystkim są to świetne tereny do kręcenia w rodzinnym gronie, bo trasy zwykle są płaskie, drogi lokalne lub leśne z bardzo niewielkim lub wręcz znikomym ruchem. 

Jeśli więc macie dziewczynę/chłopaka/męża/żonę (podstaw co Ci pasuje) czy nawet starsze dzieci i chcecie je jakoś zachęcić do rowerowej zajawki, to bardzo polecam właśnie Roztocze. Na pewno spędzenie czerwcowego długiego weekendu w roztoczańskich klimatach zaowocuje wieloma ciekawymi doznaniami i pięknymi wspomnieniami, do czego zachęcamy wraz z naszym horyzontowym towarzystwem. 

Możesz też wybrać się z nami w podróż po Polsce Wschodniej — od Puszczy Białowieskiej, przez Zamość, aż po Roztocze.

 

Autor tekstu: Kamil Wereszczyński

Inne wpisy na blogu

Dlaczego Horyzonty

Przygotowywanie wypraw i ich prowadzenia jest naszą pasją. Interesujemy się ptakami, wędrujemy po górach, jeździmy rowerami, fotografujemy i docieramy do najdalszych zakątków Ziemi, aby później podzielić się swoimi doświadczeniami i zdobytą wiedzą z Uczestnikami naszych wyjazdów.
20 latPodróżujemy z Wami
po całym świecie!
5 tys.Zadowolonych podróżników
każdego roku
60Ofert wyjazdów
w stałej ofercie biura
250Terminów dostępnych
przez 12 miesięcy w roku!

Klub Podróży Horyzonty Sp. z o.o. realizuje projekt dofinansowany z Funduszy Europejskich Zdalne zarządzanie biurem podróży poprzez wdrożenie dedykowanej platformy informatycznej rozwiązaniem na sytuacje kryzysowe Klubu Podróży Horyzonty.

Celem projektu jest zapewnienie zdalnej i zautomatyzowanej obsługi klienta, co znacznie poprawi jakość świadczonych usług oraz zwiększy odporność biura na sytuacje kryzysowe.Dofinansowanie projektu z UE: 234 719,17 PLN